poniedziałek, 22 września 2014

moje greckie wakacje (my greek vacation)


Będąc na Rodos zatrzymaliśmy się w miejscowości Kolymbia. To typowa miejscowość letniskowa, położona piętnaście kilometrów na południe od Faliraki, na trasie Rodos-Lindos. Malownicza okolica zaliczana jest do najładniejszych krajobrazowo miejsc na wyspie. Znajdują się tam dwie wspaniałe zatoki z ładną piaszczysto-żwirową plażą, zamknięte wystającymi z morza formacjami skalnymi.





 Miasto słynie nie tylko ze wspaniałych plaż, lecz z długiej na trzy kilometry, alei eukaliptusowych drzew.
To właśnie tu mieści się centrum towarzyskie miasta. Gęsto rozsiane bary, kluby nocne powodują, że do godzin rannych aleja tętni życiem. 
Warto też zajrzeć do pobliskich restauracji, gdzie urozmaicone menu przeciągnie smakoszy, zwłaszcza miłośników ryb i owoców morza.


  Kolymbia posiada również doskonałe warunki do uprawiania sportów wodnych: Jet-ski, windsurfing, parasailing, wszystko jest tu na miejscu:)






 W cudownie lazurowej i ciepłej wodzie znjadziemy mnóstwo życia, to doskonałe miejsce do snurkowania i nurkowania!







Oczywiście plażowanie i spacery były nieodłącznym elementem każdego dnia. 
Nie obyło się bez przygód. Stanęliśmy oko w oko z diabelskim kozłem, przez chwilę było naprawdę niebezpiecznie, gdyż podszedł do nas bardzo blisko, jego ruchy wskazywały na chęć ataku, a nam w razie czego pozostał tylko skok do wody!
Na szczęście kozioł na widok Wojtka się jakoś speszył i wycofał ;) ja jeszcze z resztkami adrenaliny we krwi zrobiłam mu kilka zdjęć, był naprawdę przerażający!



Mniej więcej w połowie naszego pobytu wybraliśmy się na wyspę Symi, oddaloną o ok. 21 mil morskich od Wyspy Rodos.


Wycieczka rozpoczyna się w Porcie Mandraki w mieście Rodos. Rejs wielkim statkiem „Symi“, który mieści ok. 1000 pasażerów trwa dobre dwie godziny...

Wyspa zachwyca, piękne widoki, urokliwe łódki, tawerny, naprawdę jest na co popatrzeć...



 W okresie rozkwitu Wyspę Symi zamieszkiwało ponad 20.000 mieszkańców (dzisiaj jest ich ok. 2900).
Niegdyś ta mała wyspa była jednym z najważniejszych miejsc budowy statków na wschodzie Morza Egejskiego. Żaglowce, które tu budowano były najszybszymi na Wschodnim Morzu Śródziemnym. Wyjaśnia to też fakt, dlaczego na wyspie byli najlepsi żeglarze. Wyspa znana także była ze swoich nurków, poławiaczy gąbek. 
W tamtych czasach dziewczyny przymilały się do poławiaczy gąbek, którzy mieli status nieomal jak waleczni bohaterowie. Byli mężni, odważni, ryzykowali życiem i przywozili cenne trofea ze swoich wypraw. Niestety nie wszyscy wracali z wypraw szczęśliwie, żony poławiaczy mając tą świadomość, tuż przed wyprawą żegnały się z mężczyznami juz w czarnych żałobnych strojach.


 Oczywiście na Symi też czekała na nas mała przygoda, spóżniliśmy się dosłownie 3 minuty na nasz prom, z koparami na twarzy i z paniką w oczach patrzyliśmy jak statek powolutku odpływa...
Na szczęście był bus, który jechał z drugiej strony wyspy, dokładnie tam gdzie płynął statek.
Przy 40 °C jazda busem bez klimy, serpentynami przez góry była ekstremalna ale widoki z tej perspektywy były tego warte! Oczywiście nie ma tego złego, gdyż bus przejechał 30 min wcześniej, dlatego spokojnie mogliśmy zwiedzić uroczy klasztor nim prom przypłynął i tłum ludzi wysiadł by zobaczyć owe miejsce ;)




 Kilka dni póżniej zaliczyliśmy miasto Lindos, które też zachwyciło nas widokami i piękną piaszczystą plażą.








 
Udało mi się spakować moją suknię ślubną do walizy, więc zrobiliśmy kilka fotek do albumu ;) oczywiście wyobraźcie sobie jak słodkie było pozowanie do zdjęć w długiej, warstwowej sukni przy tej temperaturze... ale pamiatka na resztę życia!   




Oprócz tego, ostatniego dnia odkryliśmy dziką plażę i pochodziliśmy po górach. Polecam tą część wyspy i mam nadzięję, że jeszcze kiedyś tu wrócę :)










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za komentarz!